Skandaliczne sceny na warszawskim SOR. Usłyszała, by umierała w domu
Kobieta po kilku dniach zmarła w swoim domu. Z SOR-u wypisano ją po 17 godzinach i nie zakwalifikowano do pobytu w szpitalu.
"Gazeta Wyborcza" opisała historię 83-latki, która chorowała na zaawansowany nowotwór trzustki. Opiekowało się nią hospicjum domowe, ale choć słaba, była wciąż sprawna. Gdy jej stan zaczął ulegać pogorszeniu i seniorka wymiotowała krwią, jej córka zdecydowała, że szansą na ratunek będzie wizyta na SOR-ze. - Nie wiedziałam, co robić. Zadzwoniłam do pielęgniarki, a potem do lekarza z hospicjum domowego, którzy doskonale znali stan zdrowia mamy. Uznali, że powinnam wezwać pogotowie, żeby mama dostała choć minimalną pomoc w swoim stanie. Zarówno dyspozytor pogotowia, jak i cała załoga karetki nie mieli wątpliwości, że wezwanie jest zasadne i że mama powinna zostać zawieziona na szpitalny oddział ratunkowy - powiedziała "Wyborczej" pani Janina.
Kobieta została zawieziona na SOR w Szpitalu Czerniakowski przy ul. Stępińskiej w Warszawie. Córce nie pozwolono zobaczyć się z matką i ciągle była zbywana. W końcu się dowiedziała, że matka została z powrotem przetransportowana do swojego mieszkania. - Od personelu transportu usłyszałam, że przecież mama miała klucze w kieszeni, więc zostawili ją samą - wyznała przerażona córka seniorki. Od matki dowiedziała się przerażających faktów.
- Kilkakrotnie prosiła personel, żeby podał jej butelkę z wodą, którą spakowałam jej do torby. Nikt nie reagował. Kiedy mówiła, że chce porozmawiać z lekarzem, wielokrotnie słyszała od obsługi SOR: »Czego pani oczekuje w takim stadium choroby? Jak się ma taką diagnozę, to się do szpitala nie przyjeżdża, tylko się umiera w domu«. Jakby z powodu stanu paliatywnego nie należała jej się żadna pomoc. Personel karetki odwiózł ją do pustego domu jak niepotrzebny mebel. Mama opowiadała, że wielokrotnie prosiła, by powiadomić o jej stanie córkę. Nikt jednak z nią nie rozmawiał, nikt o nic nie pytał - dodała pani Janina.
Szpital odniósł się do tych zarzutów. Rzecznik Szpitala Czerniakowskiego Ewa Godlewska przekazała, że pacjentce została udzielona niezbędna pomoc medyczna i nie kwalifikowała się do hospitalizacji. Według niej wypisano ją w stanie stabilnym i przewieziono transportem medycznym do domu.