Black Hawki nad Białołęką uszkodziły samochody mieszkańców. Wojsko zapowiada rekompensaty
Piloci trenowali niskie przeloty, technikę z której korzysta się m.in. w działaniach ratunkowych i wojskowych.
W nocy z 11 na 12 czerwca odbyły się nocne manewry wojskowych śmigłowców nad warszawską Białołęką. Silne podmuchy z wirników Black Hawków powodowały, że gałęzie drzew się łamały i spadały na zaparkowane samochody. Wojsko na szczęście nie umywa od tej sytuacji rąk i obiecuje, że poszkodowani otrzymają odszkodowania.
- Sprawa trafiła na biurko naszych prawników, którzy szczegółowo analizują przebieg i okoliczności zdarzenia. Poszkodowani nie muszą się niczego obawiać, Wojsko Polskie jest przygotowane na tego typu sytuacje. Zapewniam, że dołożymy wszelkich starań, aby naprawić powstałe szkody - poinformował "Gazetę Wyborczą" podpułkownik Mariusz Łapeta, rzecznik Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych.
Przy okazji dodał, że niskie przeloty są dziś standardem m.in. w działaniach na terenach objętych wojną czy podczas katastrof naturalnych.