W nowych parkometrach w Warszawie nie zapłacisz gotówką. "Państwo zwiększa kontrolę nad obywatelami"
Nowe parkometry miejskie wzbudzają wiele emocji. Nie ma w nich opcji płacenia gotówką, bo byłoby to zbyt zdrogie.
W nowych warszawskich parkometrach dostosowanych do obecnych standardów technologicznych nie można płacić gotówką. Ostatnio oburzyło to byłego doradcę zarządu Giełdy Papierów Wartościowych - Przemysława Gerschmanna. - Zaparkowałem pod szpitalem na Mokotowie. Chcę zapłacić za parking, ale parkometr przyjmuje tylko karty i BLIKa. Dlaczego nie ma opcji płatności gotówką? Chcę mieć wybór, a nie być zmuszony do płacenia kartą. Miasto Warszawa nie akceptuje środków płatniczych emitowanych przez NBP? - napisał na portalu X.
Jego wpis w dobę wyświetliło ponad milion internautów. - Gotówką też można, tylko trzeba poczekać na Straż Miejską. No i wtedy chyba jest inna stawka" - ironizuje jeden z nich. - Ograniczając możliwość płacenia gotówką, państwo zwiększa kontrolę nad obywatelami. Parkometr to tylko jeden z przykładów - stwierdził inny.
Głos w tej sprawie zabrał rzecznik Zarządu Dróg Miejskich. - Przede wszystkim kierowcy sami de facto rezygnują z gotówki. Pod koniec ubiegłego roku mniej niż 10 proc. opłat za parkowanie wnoszono w ten sposób. Po drugie, jest to rozwiązanie droższe i to wielokrotnie. Chodzi nie tylko o koszt urządzenia i jego serwisowanie, ale też obsługę gotówki. W Warszawie podpisujemy długoletnie umowy z operatorem płatności (czyli firmą, która dostarcza rozwiązania technologiczne i je obsługuje nie tylko jeśli chodzi o parkomaty, ale też płatności mobilne). Obecna, dziesięcioletnia umowa jest warta 250 mln zł. Według naszych szacunków, przy założeniu, że wszystkie parkomaty miałyby funkcję płatności gotówkowej, Warszawa musiałaby zapłacić 78 mln zł więcej - wyznał w rozmowie z Eska.pl Jakub Dybalski. - W ostatnich latach były takie miejsca i takie parkomaty, z których gotówki nie wyjmowaliśmy wcale, albo prawie wcale. Utrzymywanie tam przez kolejną dekadę urządzeń z opcją (bardzo kosztowną), z której nikt nie korzysta, zahaczałoby o niegospodarność - dodał.
